Zima przyszła i odeszła zanim zdążyliśmy się nią nacieszyć. Święta jak zwykle uraczyły nas deszczem. Z opóźnieniem wynikającym z awarii komputera publikuję zdjęcia, jakie zdążyłam zrobić, gdy jeszcze leżał śnieg. Powykręcane konary starych lip w pobliskim parku przywołują na myśl obrazy Caspara Davida Friedricha, np. "Cmentarz w śniegu".
Sople, choć mogą być niebezpieczne, wyglądają bajkowo, niczym dekoracje w pałacu Białej Czarownicy z Narnii. Dawniej nienawidziłam zimy, obecnie żywię do niej znacznie cieplejsze uczucia. Oczywiście, jeśli tylko zima nie przegina.
To już ostatni post tego roku. Niektórym sylwestrowy wieczór kojarzy się nie tylko z zabawą, ale i z podsumowaniem mijającego roku i noworocznymi postanowieniami. Nigdy żadnych postanowień nie podejmowałam i nie zamierzam tego zmieniać. Mijający zaś rok, jak każdy poprzedni, miał swoje plusy i minusy. Przede wszystkim jednak przypomniał mi (co zresztą wiedziałam od dawna) jak bardzo kochanego i wspaniałego mam męża. Dziękuję ci, kochanie, z całego serca i jestem z ciebie dumna. Dziękuję, że jesteś!
Życzę wam dobrego nowego roku, miłości, radości, pokoju i ludzkiej życzliwości.
Do zobaczenia w Roku Królika. 🐇