Wraz z wiekiem zmienia mi się gust. Kiedyś lubiłam sztukę klasyczną, dziś bardziej ciągnie do mnie awangardy, abstrakcji i surrealizmu. Dawniej zarzekałam się, że nie kupię BJD mniejszych niż SD, a dziś mam 3 chłopaków MSD. Podobnie rzecz miała się z lalkami w skali 1/6 - nie byłam fanką Pullipów i Dali, a dziś mam po 2 lalki tego typu i bardzo je lubię. Nie podobały mi się też lekko fochowate buzie Sindy od Pedigree, a tymczasem właśnie przybyły do mnie dwie panny, brunetka i blondynka. Brytyjskie lalki dołączą do swoich niderlandzkich odpowiedniczek, czyli Fleur. O ile Fleur łatwiej jest zidentyfikować, o tyle opis oznaczeń Sindy, który znalazłam na stronach internetowych wskazuje jedynie przybliżone datowanie. Stąd wiem, że brunetka prawdopodobnie została wyprodukowana w drugiej połowie lat 70tych (być może w 1977 roku), a blondynka w latach 80tych (może w 1985 roku). Brunetka jest w bardzo dobrym stanie. Jej gumowe nogi nadal zginają się w kolanach na 2 kliknięcia, a na głowie brakuje tylko jednego pasemka włosów. Ponadto ma trochę startą farbę z górnej wargi i luźną w ramieniu prawą rękę. Ręce są plastikowe, a nie gumowe jak u Fleur. Sindy tak jak Fleur ma rootowane rzęsy. Przybyła do mnie w czerwono żółtym stroju Quick Change z 1976 roku. Blondynka ma troszkę inne ciało - jest ciut niższa, korpus z pełnego plastiku jest cięższy, ręce są gumowe, nie ma żadnych oznaczeń. Z tyłu głowy ma taki sam numer jak brunetka. Blondynce brakuje 6 pasemek włosów, a nogi zginają się na 1 kliknięcie, poza tym jest w całkiem dobrym stanie. Także strój Quick Change jest bardzo dobrze zachowany. Jedyne mankamenty to maleńka dziurka na prawym rękawie i płytkie pęknięcie na jednym bucie. Luźne ramię brunetki naprawiłam okręcając staw cieniutką gumką. U obu lalek elastyczny pasek, który trzyma razem nogi wciąż działa, więc panny bez problemu mogą zrobić szpagat. Ponieważ strój dla blondynki jeszcze nie przybył, ubrałam ją w spodnie i buty od Fleur oraz top zakupiony na spotkaniu lalkowym. Obie panny otrzymały bardzo brytyjskie imiona - brunetkę nazwałam Harriet, a blondynkę Charlotte. Co ciekawe, podobają mi się wyłącznie Sindy od Pedigree, te od Hasbro omijam szerokim łukiem. Nawet Sindy od Tonnera albo najnowszy wypust Sindy Play zupełnie do mnie nie przemawiają, chociaż ubranka tych ostatnich chętnie bym przygarnęła.
top of page
bottom of page