top of page
  • Zdjęcie autoraAnka Mazovshanka

Cyrkowe klimaty

Zaktualizowano: 13 wrz 2023

Wielokrotnie wspominałam, że uwielbiam kostiumy postaci z Commedia dell'arte. Najbardziej zachwycają mnie stroje Pierrota i Arlekina. W jednym podoba mi się proste zestawienie bieli i czerni, w drugim wzór kolorowych rombów lub trójkątów. Bardzo lubię też klimaty cyrkowe, ale nienawidzę prawdziwego cyrku. Zniesmacza mnie dręczenie zwierząt. Fascynuje mnie za to samo wyobrażenie cyrku, zwłaszcza wiktoriańskiego, w którym można znaleźć odwołania do komedii dell'arte. Podobają mi się stare fotografie, na których akrobatki pozują w gorsetach, falbaniastych, kusych spódniczkach i z parasolkami. Kto oglądał "Czarodziejkę z Księżyca" (Sailor Moon), ten zapewne pamięta Dead Moon Circus, cyrkową trupę Królowej Nehelenii. Pełno tam było dziwnych postaci w jeszcze dziwniejszych kostiumach. Ta dziwność przyciągała i odpychała zarazem. Uwielbiam także piosenkę Davida Bowiego "Ashes to ashes" i teledysk, w którym artysta wystąpił w kostiumie pierrota. Żałuję bardzo, że nie zdążyłam wybrać się na wystawę "Cyrk" w Muzeum Rzeźby w Królikarni. Na wystawie pokazano obrazy, grafiki, rzeźby i instalacje inspirowane cyrkiem. Artyści mieli bawić publikę, ale nierzadko za fasadą wesołości kryły się ludzkie dramaty. Akrobaci ginęli podczas przedstawień czy prób, a pokazywane ku uciesze gawiedzi wybryki natury - giganci czy syjamskie bliźnięta - cierpiały z powodu swej odmienności. Cyrk miał swoje blaski i cienie. Zupełnie nie podoba mi się współczesny wizerunek klauna. Zdecydowanie odpychają mnie postacie w typie Ronalda McDonalda, Bozo czy Pennywise. Znacznie bardziej odpowiada mi postać błazna. Jeśli ktoś grywał w gry przygodowe z początku lat 90tych, to być może pamięta "The Legend of Kyrandia" i błazna Malcolma. Wiele z błazna miał Joker w filmach o Batmanie, ale dla mnie jedynym prawdziwym Jokerem pozostanie Jack Nicholson. Inne jego wcielenia odarto z tej błazeńskiej otoczki i postać była już tylko psychopatycznym mordercą. Ogromne wrażenie zrobił na mnie jedyny w Polsce koncert Emilie Autumn. Właściwie trudno tu mówić o koncercie, było to raczej niesamowite show czerpiące garściami z burleski. Ta amerykańska artystka (zresztą moja rówieśniczka) wielkiego talentu wokalnego nie ma, a jej umiejętności jako skrzypaczki trudno mi ocenić, ale jej występy to zawsze uczta dla oczu. Ona sama i towarzyszące jej performerki noszą fantastyczne kostiumy inspirowane epoką wiktoriańską. Na scenie odgrywają role zagubionych dziewcząt, rezydentek lub uciekinierek z zakładu dla obłąkanych. Artystki żonglują ogniem i chodzą na szczudłach.






Odbiegłam jednak trochę od tematu. Jak mówiłam, szalenie podoba mi się wzór rombów, trójkątów czy pasów na kostiumach arlekinów i błaznów, stożkowate czapeczki, kryzy i trójrożne nakrycia głowy z dzwoneczkami na końcach. Odkąd odkryłam na Etsy polską projektantkę ubranek dla Blythe (i nie tylko) w stylu cyrkowym i vintage, wracam tam co jakiś czas. Tym razem podarowałam moim wielkogłowym dziewczynom kombinezon w delikatny wzór różnobarwnych trójkątów. Do kompletu jest kryza i czapka. Wszystko ładnie postarzone przy pomocy herbaty. Dzisiejszą modelką została Ramona. Zdjęcia były okazją do wykorzystania nowych rekwizytów w postaci konika na biegunach i skrzypiec. Konika trochę podrasowałam, bo ogłowie było niewykończone. Niestety nie miałam złotej farby w odpowiednim odcieniu, ale mam nadzieję, że całość wygląda znośnie. Najwyżej, gdy znajdę więcej czasu, przemaluję wszystkie złote elementy na kolor miedziany.

30 wyświetleń8 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Sindy dwie

Wraz z wiekiem zmienia mi się gust. Kiedyś lubiłam sztukę klasyczną, dziś bardziej ciągnie do mnie awangardy, abstrakcji i surrealizmu. Dawniej zarzekałam się, że nie kupię BJD mniejszych niż SD, a dz

Post: Blog2_Post
bottom of page